Jump to content
Cześć! Widzisz 90% forum. Zaloguj się, lub zarejestruj aby zobaczyć całość i brać udział w konkursach! Szybkie logowanie Google i Discord dostępne! ×

Od czego zaczęła się Twoja przygoda z muzyką azjatycką


Baka
 Share

Recommended Posts

No to pierwszy temat w offtopie!

Jakieś 15 lat temu chyba pierwszy raz spodobał mi się kawałek z Sailor Moon, od tego czasu poszło z górki. Później trafiłem na kilka for internetowych aż wszystko padło, jakiś czas temu stwierdziłem, ze może będzie fajnie postawić coś takiego dla ludzi którzy nie przepadają za grupami fb i wypadli z tematu. Ja sam nie wiem co jest teraz popularne i trochę nadrabiam zaległości 😄

Link to comment
Share on other sites

Pierwsza styczność na pewno była openingi i endingi z anime jeśli akurat telewizja puszczała japońskie wersje ale same w sobie nie wkręciły mnie w japońską muzykę. Z świadomych wyborów na początku był Malice Mizer i Dir en Grey. MM jakieś pojedyncze kawałki ściągane mozolnie u kumpla a DeG'a udało się nawet pozyskać w całości. Takie to były zabawne czasy piracenia (obecnie naprawiam grzechy i staram się kupować CDki 😛 ) Magazyn Kawaii czasem pisał o muzyce i tak też szukałem inspiracji. Eve of Destiny do tej pory jest w moim topie a właśnie tam przeczytałem wywiad z nimi przy okazji ich wizyty w Bolkowie.

Link to comment
Share on other sites

Początki, jak pewnie u większości z nas, to były utwory zawarte w anime. Jeszcze w latach 90, gdy Polonia1 serwowała nam mnóstwu starszych serii (chociaż wtedy nie były one AŻ TAK stare), okraszonych w większości włoskim dubbingiem i jakością taśmy wyciągniętej ze strychu u wujka na wsi. Wiele tych serii wspominam z łezką w oku do dzisiaj, ale najmocniej zapisał się w moim sercu "Kapitan Tsubasa" (zwany u nas "Kapitanem Jastrzębiem" co w sumie nie było pozbawionym sensu tłumaczeniem), który nadal jakoś tam przewija się w moim życiu. Potem poszło już z górki i były takie klasyki naszego rodzimego podwórka jak "Sailor Moon" czy "Dragon Ball" (plus wszystko inne, co zaserwowała nam stacja RTL7). W międzyczasie pojawiło się legendarne już czasopismo "Kawaii" (mniej więcej w tamtym czasie odkryłem jeszcze dosyć cieniutkie objętościowo, bardziej gazetkowe "Animegaido", które szybko jednak zniknęło z rynku), zacząłem sięgać po mangi od debiutującego JPF i próbującego swoich sił także w tej dziedzinie TM-Semic.
To właśnie we wspomnianym "Kawaii" natrafiłem na pierwsze ślady J-Music. Najpierw były to tylko krótkie wzmianki i artykuły, a później, na dołączanych płytach CD, dostałem także próbkę muzyki. Byłem zafascynowany tą innością i wysokim poziomem twórczości, a płytę z audycją radiową Mangazone, katowałem do upadłego. Później z pomocą przyszedł internet, do którego dostęp zyskałem także we własnym domu (zawrotna prędkość 64 kb/s) i znajomi, którzy udostępniali własne zbiory również na nośnikach fizycznych (co nie znaczy, że legalnych i oficjalnych 😆). Jakoś w drugiej połowie pierwszej dekady XXI wieku nadszedł boom na j-rock/visual kei na świecie, i nie ominął on także naszej "cywilizacji zachodniej". Nastąpił wysp stron, blogów i innych miejsc, gdzie łatwo było o dostęp do tego typu twórczości. W moich głośnikach i na ekranie komputera przewinęło się mnóstwo wykonawców, ale prym, w zależności od okresu, wiedli u mnie Gackt, Malice Mizer, X Japan (i solowa twórczość hide), the GazettE, Nightmare i Luna Sea. Ten ostatni zespół, po kilkunastu latach, nadal pozostaje moim numerem jeden.

Link to comment
Share on other sites

Nie będę oryginalna. Też zaczynałam w głównej mierze od anime z TV (RTL7, Polonia 1 itd.), potem przynosiłam różne tytuły od koleżanki z ławki (gimnazjum - u mnie jeszcze brak neta). Podrzuciła mi do przesłuchania Gackta, Ayumi Hamasaki i Hyde(L'arc En Ciel), a jak się dorobiłam własnego internetu to zaczęłam wyszukiwać mocniejszych brzmień. Całą trójkę uwielbiam do tej pory, ale do tego doszła miłość do D'espairsRay, Dir En Grey, Luna Sea, One Ok Rock, Crossfaith i jeszcze wiele innych choć tych katuje w mp3 na okrągło od kilkunastu lat 🙂

Link to comment
Share on other sites

To samo co u wszystkich, Polonia 1, Kawaii. Później pezyjaciel ktory mial interent wyszukiwal mi muzykę i wypalał na płyty (tak poznalam muzyke X Japan, czy DEG).

Zamawialam też na chybil trafil albumy z małych sklepikow w Warszawie, gdzie mozna bylo zamowic cos z zagranicy.

A później poznałam pewnego muzyka vkei i całe moje życie się zmieniło. 

Link to comment
Share on other sites

I  było i nie było 😉 Np. pod kątem dostępności muzyki wolę dzisiejsze czasy. Kiedyś marzeniem było posiadanie choć jednej płyty z japońskim artystą. Dziś nie jest to jakiś problem, płytki trafiają się nawet na allegro czy OLXie 🙂

Z drugiej strony kiedyś każda empetrojka była na wagę złota, dziś człowiek nie jest w stanie przesłuchać wszystkiego 😛

Link to comment
Share on other sites

Świadomie zaczęło się od ścieżki dźwiękowej z gry Soul Blade, a dokładnie openingu. Potem jakoś poszło, metodą prób i błędów brało się co było.

Mniej świadomie, to jak już udało mi się zdobyć płytę SIGH - Infidel Art. Pierwszy artykuł o japońskim zespole jaki pamiętam, to biografia formacji VOWWOW w... polskim czasopiśmie "Razem" LOL. Nie obiecuję, ale spróbuję znaleźć to było chyba na odwrocie plakatu Open Fire.

 

 

Link to comment
Share on other sites

Szczerze muszę przyznać, że na ten moment ciężko wybrać mi określić ten jeden moment. Mam wrażenie, że było to bardzo stopniowe i złożone tak jak moja początkowa przygoda z anime. Do tej pory mam sentyment do tych pierwszych serii, które potrafiły zajmować nawet po 2 miesiące mimo, że miały zaledwie 12 odcinków. Jednak moje pierwsze zetknięcie się z tą muzyką wywodzi się bezpośrednio z anime jeśli chodzi o muzykę japońską, niedługo póżniej weszłam w ten temat dużo głebiej i pokochałam wielu artystów w ogóle nie wiążących swojej muzyki z seriami anime. Jednakże jeśli miałabym wskazać początek mojej przygody z k-popem wiąże się to głównie z jednym zespołem mianowicie BTS, którzy zyskiwali wówczas na sławie. Długo zajęło mi przełamywanie bariery na inne zespoły z tego gatunku lecz jeśli miałabym okreslić moje ulubione to na ten moment z girlsbandów będą to LOONA, Gfriend oraz TWICE natomiast z boysbandów ciężej mi określić. Myślę, że to TXT, Enhypen i prawdopodbnie sentymentalnie BTS. 🥰

Link to comment
Share on other sites

W dniu 28.08.2023 o 12:40, Kamzo napisał(a):

Początki, jak pewnie u większości z nas, to były utwory zawarte w anime. Jeszcze w latach 90, gdy Polonia1 serwowała nam mnóstwu starszych serii (chociaż wtedy nie były one AŻ TAK stare), okraszonych w większości włoskim dubbingiem i jakością taśmy wyciągniętej ze strychu u wujka na wsi. Wiele tych serii wspominam z łezką w oku do dzisiaj, ale najmocniej zapisał się w moim sercu "Kapitan Tsubasa" (zwany u nas "Kapitanem Jastrzębiem" co w sumie nie było pozbawionym sensu tłumaczeniem), który nadal jakoś tam przewija się w moim życiu. Potem poszło już z górki i były takie klasyki naszego rodzimego podwórka jak "Sailor Moon" czy "Dragon Ball" (plus wszystko inne, co zaserwowała nam stacja RTL7). W międzyczasie pojawiło się legendarne już czasopismo "Kawaii" (mniej więcej w tamtym czasie odkryłem jeszcze dosyć cieniutkie objętościowo, bardziej gazetkowe "Animegaido", które szybko jednak zniknęło z rynku), zacząłem sięgać po mangi od debiutującego JPF i próbującego swoich sił także w tej dziedzinie TM-Semic.
To właśnie we wspomnianym "Kawaii" natrafiłem na pierwsze ślady J-Music. Najpierw były to tylko krótkie wzmianki i artykuły, a później, na dołączanych płytach CD, dostałem także próbkę muzyki. Byłem zafascynowany tą innością i wysokim poziomem twórczości, a płytę z audycją radiową Mangazone, katowałem do upadłego. Później z pomocą przyszedł internet, do którego dostęp zyskałem także we własnym domu (zawrotna prędkość 64 kb/s) i znajomi, którzy udostępniali własne zbiory również na nośnikach fizycznych (co nie znaczy, że legalnych i oficjalnych 😆). Jakoś w drugiej połowie pierwszej dekady XXI wieku nadszedł boom na j-rock/visual kei na świecie, i nie ominął on także naszej "cywilizacji zachodniej". Nastąpił wysp stron, blogów i innych miejsc, gdzie łatwo było o dostęp do tego typu twórczości. W moich głośnikach i na ekranie komputera przewinęło się mnóstwo wykonawców, ale prym, w zależności od okresu, wiedli u mnie Gackt, Malice Mizer, X Japan (i solowa twórczość hide), the GazettE, Nightmare i Luna Sea. Ten ostatni zespół, po kilkunastu latach, nadal pozostaje moim numerem jeden.

Kocham magazyn "Kawaii" jemu zawdzięczam poznanie wielu ulubionych serii!! Potem zaczęłam czytać wiele innych i z nich czerpałam też wiedzę odnośnie J-Music

  • Super 1
Link to comment
Share on other sites

U mnie zaczęło się 11 lat temu w sierpniu 2012 roku od nagrań Ayi Hirano. 

Po miesiącu miałem już jej dwa albumy Aya museum i Fragments które zapoczątkowały moje hobby którym jest kolekcjonowanie płyt CD z japońską muzyką popularną.

Link to comment
Share on other sites

12 godzin temu, Baka napisał(a):

Kawaii to były czasy! Namawiałem ostatnio Mr. Jediego żeby wpadł, ale coś się ociąga XD

To ciekawe, że masz w ogóle opcję go namawiać 😄 Niech koniecznie zabierze ze sobą Alfreda! E, w sumie nie wiem, czy ktoś będzie pamiętał o kogo chodzi 🐹😅

Link to comment
Share on other sites

Kiedyś dawno temu kiedy pracował w Anime Gate mieliśmy jakiś tam stały kontakt, a teraz namawiam wszystkich żeby tu przyszli 😄

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że to jest dobre miejsce, by zacząć pisać posty, soł...

Nie będę oryginalna. J-music jest naturalnym następstwem zapoznania się z mangą i anime. Pamiętam te początki, gdy zdobycie openingów czy endingów graniczyło z cudem. Z pomocą przychodziło właśnie czasopismo Kawaii. W miarę jak technologie szły do przodu, zasoby internetowe stopniowo się poszerzały, a moje umiejętności szukania muzyki się poprawiły, zaczęłam słuchać poszczególnych artystów. I tak dokopałam się do Gackta, L'Arc En Ciel, Gazette, Alice Nine. A wiecie jak jest - jak znajdziesz jeden zespół, to potem pojawi się kolejny i kolejny. I wsiąkasz 😄 I tak j-rock na stałe był/jest na mojej playliście. 

Z j-popem sprawa miała się nieco inaczej, bo popowe op/ed do anime nie zawsze mi podchodziły. Ale jak zaczęłam oglądać dramy to w oko wpadli przystojni aktorzy, którzy okazali się być członkami różnych zespołów i tak zaczęłam przygodę z Exile Tribe. 

Ale jakoś nie umiem się zaprzyjaźnić z k-popem 😅 Jest kilka piosenek, które wpadły mi w ucho, ale rzadko pojawiają się na playlistach. 

  • Super 1
Link to comment
Share on other sites

@Ireth U mnie natomiast zainteresowanie japońską muzyką nie było uzależnione od mangi i anime ponieważ nigdy aż tak mnie nie interesowały japońskie rysunki i animacje.

Poznałem przypadkowo j-music i pyknelo tak bardzo że po miesiącu słuchania w sieci miałem już dwie pierwsze fizyczne płyty w kolekcji.

Były to dwa albumy Ayi Hirano "Aya Museum" i "Fragments". 🙂  

Link to comment
Share on other sites

U mnie również zaczęło się od sailorek, dragon balla, innych anime, Kawaii, mang. Dzięki Kawaii odkryłam, że Akradiusz Dzierżawski prowadzi audycję Mangazone w regionalnym radiu i tam poznałam Gackta oraz Ayumi Hamasaki, Sheena Ringo, Koda Kumi, Namie Amuro i innych. Chyba nadal gdzieś mam kasety magnetofonowe z częściowo nagranymi audycjami. Doznałam olśnienia, gdy na niemieckim kanale VOX leciała kinówka clampowskiego X 1999 i po raz pierwszy usłyszałam Forever Love od X Japan i od tamtej pory drążyłam coraz mocniej i mocniej, piracąc u znajomych podłączonych do sieci przeróżne japońskie kawałki (jakie to były piękne czasy!). Później, gdy internet pojawił się i w moim rodzinnym domu, poszło już z górki. Potem nastąpiła reaktywacja X Japan i ich przyjazd do Europy zapoczątkował u mnie chodzenie na koncerty. Uczestniczyłam między innymi w koncercie X Japan w Berlinie, krótko potem Gackt w Warszawie, Versailles w Krakowie, Yoshiki Classical w Berlinie, Babymetal w Berlinie, Mucc w Krakowie, Dir en Grey w Warszawie, X Japan w Londynie, Miyavi w Warszawie, Luna Sea i Buck Tick w Japonii. Nikt mi nie dobierze tych wspomnień i bardzo je sobie wszystkie cenię, od czasu do czasu wracając do nich z sentymentem i łezką w oku. Japońska muzyka jest ze mną nadal na co dzień, jednak to już nie są tamte lata szaleńczej, młodzieńczej euforii. Chyba dziadzieję ^^'

  • Super 2
Link to comment
Share on other sites

Powiem wam, że poza Gangnam Style na dyskotekach w podstawówce to tak naprawdę ta przygoda zaczęła się dopiero od BTS. Chociaż patrząc z perspektywy czasu to wcześniej słyszałam o śmierci Jonghyuna z Shinee i przesłuchałam ich piosenki ale był to okres świąteczny, mieliśmy wtedy próbne egzaminy gimnazjalne i nie było czasu się bardziej angażować. Trochę żałuję, że na wakacjach gdy zaczęłam się wkręcać nie zaczęłam od Shinee ale wtedy po prostu BTS było na topie i sami wpadli mi w ręce. Promowali się wtedy z "Fake love" jeśli dobrze pamiętam, potem był comeback z "IDOL" (swoją drogą to chyba pierwszy album na którego wyjście czekałam, na początku byłam nieco zawiedziona teledyskiem, ale wciąż oglądałam w zapętleniu nie mogąc się napatrzeć na różowo/czerwone włosy Jungkooka (już nawet nie pamiętam jaki to był kolor konkretnie)). Potem poznałam Blackpink, a w zasadzie samą Jennie i jej "Solo". Po comebacku z "Boy with Luv" oddaliłam się od BTS, wielka miłość do czerwonowłosego dobiegła końca (albo to był różowy, naprawdę już nie pamiętam). Zanosiło się na koniec mojej przygody z muzyką koreańską, ale nie tak prędko drodzy państwo, pojawił się na horyzoncie okręt piracki pod koreańską banderą i żegluje sobie nim do dzisiaj z zespołem Ateez. Kapitan stoi na stołku by dosięgnąć sterów, ale jakoś płyniemy. Myślę, że do brzegu nie dobijemy zbyt prędko ^^

Link to comment
Share on other sites

3 minuty temu, j_pop_neko napisał(a):

@ninthpirate Gangnam style w podstawówce?? To Ty bardzo młodą osobą musisz być..🤔😉

Nie taką znowu młodą, w grudniu skończę 21 zim 🥲 A w kpopie już roczniki 2007-08 debiutują, a nawet 2009 się przewinął..

  • Super 2
Link to comment
Share on other sites

@ninthpirate Wciąż jesteś młodą osobą 😉 

Jak wspominałam, pierwsze kroki, kiedy rzeczywiście zainteresowałam się azjatycką muzyką, też byłam wtedy w gimnazjum, co było... 15 lat temu? Więcej? Już nie pamiętam, czas tak szybko leci 😄 

Aktualnie, będąc na tym forum, trafiają się wreszcie jacyś artyści z Korei, których da się słuchać, więc śmiało mogę powiedzieć, że w wieku 3X lat powoli, leciutko dotykam tego gatunku, lol XD 

  • Super 2
Link to comment
Share on other sites

Mi koleżanka pokazywała kiedyś kpop ale nie wkręciłem się ale potem druga pokazała mi piosenkę 4Minute Hate i zobaczyłem tam Hyune i się zakochałem wtedy opowiedziała mi prawie wszystko o kpopie i się wkręciłem.. piękne czasy jak dopiero poznawałem wszystkie zespoły niektóre piosenki usłyszane pierwszy raz.. z chęcią bym wrócił do tamtych czasów haha 

Link to comment
Share on other sites

U mnie podobnie jak u większości, zaczęło się od anime. Koleżanki z gimnazjum jakoś pod koniec 2007 roku wkręciły mnie w oglądanie „Naruto” i dalej już się potoczyło jakoś. Dużo dobrych zespołów poznałam dzięki anime np. Asian Kung-fu Generation, Halicali, Scandal, DOES, Kuroneko Chelsea, Greeeen, An Cafe, itp. An Cafe było pierwszym z którego przeszłam do visual kei i na których koncert pojechałam w 2012 roku.

Link to comment
Share on other sites

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

 Share

×
×
  • Create New...